Jedyna pewna rzecz w naszym życiu
to śmierć, która po nas wcześniej czy później przyjdzie. W zasadzie rodzimy się
bez tej świadomości, nawet o niej nie myślimy, dopóki się z nią nie zetkniemy. I
wtedy staje się nieodłącznym elementem naszego życia, wzbudzając czujność w
trudnych sytuacjach czy też wymuszając dokonywanie wyborów między ryzykiem a
jego brakiem.
Nie wiemy co się dzieje przed i
po naszym pobycie w człowieczej powłoce. Powiemy tylko, że nie było nic, mimo
tego, że przez nasze życie ciągniemy lęki i fobie nie wiadomo skąd. Bo dlaczego
jako dzieci boimy się czasami panicznie wody, albo widok żmii nas przeraża mimo
tego, że tak naprawdę nigdy z nią nie mieliśmy kontaktu. Oczywiście jako ludzie
dorośli przełamujemy lęk przed wodą i uczymy się pływać, a i wiemy czym może
skończyć się spotkanie ze żmiją.Ale dlaczego pewne niepokoje
towarzyszą nam od najwcześniejszych lat, a innych w ogóle nie dotyczą?
Każda kultura ma swoją wizję
istnienia człowieka i jego ciągu dalszego. Może to być efekt reinkarnacji i ciągłego
poprawiania swojego marnego bytu. Może to być forma energetyczna, dla której
obecność w powłoce ludzkiej jest katorgą i jedyne co musi ona zrobić, to udoskonalać
niedoskonałość jaką jest człowiek, przynajmniej do czasu, aż tą powłokę opuści.
Może to być cud i szansa, ale z
założeniem, że szansa wykorzystana - będzie zaczątkiem czegoś jeszcze
piękniejszego. A niewykorzystana - początkiem piekła jakiego nie możemy sobie nawet
wyobrazić.
Może to być także Wielkie Nic,
kwestia przypadku, jakiejś reakcji fizycznej, która coś wyzwala, a po rozpadzie
wszystko wraca do Wielkiego Nic. Chociaż w to ostatnie naprawdę trudno
uwierzyć.
Z jakiegoś powodu gdy jesteśmy
szczęśliwi odruchowo patrzymy w górę. Z tego samego niezrozumiałego powodu, gdy
coś przeskrobiemy odruchowo patrzymy w dół. Czyżby podświadomość sama
wskazywała kierunek naszej pośmiertnej przyszłości?
Temat życia po życiu to kwestia
zjawiska tak samo realnego jak i nierealnego. Odpowiedź na jego zasadnicze
pytania może być tylko kwestią przypuszczeń i na pewno ma to sens. Gdy wiemy w
jakim celu gdzieś się pojawiamy trudno o szczerość intencji. Przecież nigdy nie
sprawdzimy naszej wartości mając stuprocentową pewność jakie konsekwencje
możemy ponieść w przyszłości. Jakiekolwiek czy też żadne.
Ale przypuszczenia czy też nasze
chciejstwo, już spowodują takie a nie inne reakcje. Gdy ktoś nie wierzy w życie
po śmierci, może poużywać sobie do woli. Gdy ktoś wierzy w prawo przyczyny i
skutku bardziej waży swoje czyny. Tak czy inaczej spokojniej żyjemy ze
świadomością odpowiedzialności za zło. Ponieważ prawo natury taką konsekwencję
gwarantuje.
Znane są przypadki osób, które
otarły się o śmierć i doznały wizji czy też odczuły emocje, których nie są w stanie nawet opisać. Życie takich ludzi po dojściu do zdrowia zmienia się
diametralnie i nie słyszałam o tym aby zmieniło się na złe. Zazwyczaj po
dotknięciu magii tamtego świata, strach przestaje być częścią składową życia.
Kończy się podział na „lepsze” czy „gorsze”. Człowiek staje się świadomą
częścią swojego otoczenia, elementem natury, takim samym jak wszystko co żyje
na ziemi. Życie wewnętrzne zmienia się, a człowiek staje się bardziej świadomy
swojego istnienia.
Ale przecież nie musimy stanąć
oko w oko ze śmiercią by się przekonać, że życie tak naprawdę nie jest dziełem
przypadku. Nie musimy doznać bliskich kontaktów, by zrozumieć sens naszego
istnienia. Mamy tyle możliwości poznania, tyle pokładów dobrej energii, że
patrząc na nasz świat możemy sami zdać sobie sprawę z cudu jakim jest on i my
na nim.
A skoro świadome życie tutaj jest
cudem istnienia to co jeszcze piękniejszego może być później?
Nikt z nas nie wie tak naprawdę czym jest jest śmierć.
Dopóki jesteśmy tutaj – jeszcze żyjemy,
a gdy umieramy – to już nas nie ma.
Czasami niektórym udaje się
zawrócić i opowiedzieć co przeżyli. Ale nie mogą tego udowodnić. Bo jak
udowodnić to co czujemy? Jak udowodnić obrazy, które pozostają nam przed
oczami?
Więc czym tak naprawdę jest śmierć?
Smugą cienia?
Granicą pomiędzy Tu i Tam? Drzwiami, które zaprowadzą nas do nowego świata
albo w otchłań piekieł?
Jednego możemy być pewni: wcześniej
czy później na pewno dostaniemy odpowiedź.
.