Jam jest drogą, prawdą, życiem..


Dzień to wyjątkowy więc dzisiaj opowiem Wam o wyjątkowej postaci w historii naszego świata. Postaci, która jest tak tajemnicza, że wokół niej narosło mnóstwo legend, mnóstwo (nie)dopowiedzeń i mnóstwo zadziwień.

Na pewno zgadliście już, że rzecz będzie o pewnym żydowskim młodzieńcu, o którym wiemy tylko tyle i aż tyle co napisali po jego śmierci jego najbliżsi przyjaciele, a co i tak w większej całości jest tylko zlepkiem poklejonych historii.

Nie wiemy dokładnie gdzie i kiedy się urodził. Może w Nazarecie, a może w Betlejem. Nie wiemy co tak naprawdę rozświetliło niebo w czasie jego narodzin, a co dało impuls trzem mędrcom by ruszyć w kierunku światła i zatrzymać się w prostej stajence. Mogła być to kometa, mogło to być połączenie dwóch planet, a mogło tego w ogóle nie być - zaś nawiązanie do gwiazdy na niebie mogło być tylko ozdobieniem historii narodzin, podobnie jak robili to rzymscy cesarze.

Nie wiemy czy leżał w żłobie czy też tylko na sianie, a może tylko w ramionach swojej matki. W greckich przekazach była mowa o prostym, zwykłym miejscu, które później mogło być uznane jako żłóbek.

Jak było naprawdę – pewnie nigdy się nie dowiemy. Tak jak nie dowiemy się co robił do trzydziestego roku życia. Jedyna wzmianka dotyczy czasów gdy miał 12 lat i swoją elokwencją wprowadził w osłupienie przebywających w świątyni rabich. Potem znowu biała plama nie wypełniona żadnymi informacjami co robił, z kim układał sobie życie, czy może był samotnikiem bez żadnych zobowiązań.

Nie wiemy nawet jak wyglądał. Możemy domyślać się, że miał czarne włosy, może brodę, ciemne oczy i śniadą cerę. Ale historia pokazała, że i jego wygląd zmieniał się dla potrzeb społeczności, które przyjmowały jego nauki. I tak z semickiej urody nabierał cech dionizyjskich, później stawał się coraz bardziej europejski i zmienił nawet kolor oczu z czarnych na niebieskie. Ja widziałam niedawno w Fatimie jego portugalską wersję i przyznam, że zadziwiła mnie – tak inna była od tego co znam.

Jezus z Nazaretu.

Po czasie nieistnienia w przekazach, pojawił się nagle dzięki poznaniu ekscentrycznego Jana Chrzciciela i przyjęciu przez niego chrztu, czy raczej symbolicznego oczyszczenia, obmycia swojego ciała z trosk jakie towarzyszyły mu przez życie.  A życie nie było wtedy łatwe. Czasy podobne do naszych dzisiaj: biedni ubożeją – bogaci się bogacą. Imperium rzymskie wyciągało z ludności tyle ile się dało, ale nie na tyle by ją dobić. Doprowadzało ludzi do nędzy, zarazem nie pozwalając im umrzeć z głodu. 

Jezus, by przeżyć, chodził od wsi do wsi by zarobić na chleb, spał tam gdzie było miejsce, często pod gołym niebem. Napatrzony na ludzkie nieszczęście, na niewyobrażalną biedę ludności i po spotkaniu z Janem Chrzcicielem doświadczył dramatycznej przemiany – jakże ludzkiej w chwili upadków czy załamania. Któż tego nie doświadczył w swoim życiu? Kto choć raz nie stanął nagle wśród tłumu i nie zdał sobie sprawy, że na horyzoncie pojawił się zupełnie inny cel, jasny nie pozostawiający żadnych wątpliwości co do istoty swojego przeznaczenia?

Oto stał przed prostymi, biednymi ludźmi ówczesny pacyfista, nawołujący do życia duchowego: miłuj nieprzyjaciół swoich, ostatni będą pierwszymi, ślepiec nie poprowadzi ślepca.. Skarbnica złotych myśli, które do dzisiaj nie straciły na aktualności choć tak trudno nawet dzisiaj wcielać je w życie. 

Zgromadził przy sobie ludzi, którzy rzucili wszystko, a może mieli tak rozpaczliwie mało, że nie musieli długo się zastanawiać. Potrzebowali zmian, a każda dobra nowina jest jak balsam na rany dla ludzi wyczekujących światełka w tunelu. I gdy grupa już się zawiązała – rozpoczęło się wędrowne nauczanie. 

I to właśnie było niezwykłe.

Tamtejszy świat obfitował w ogromną ilość proroków, magów, osób, które doznały objawienia. Ale nie było do tej pory nauczania połączonego z uzdrawianiem i niewątpliwą charyzmą jaką posiadał trzydziestoletni chłopak, nie znany jeszcze szerszej społeczności. Jego podejście do ludzi wykluczonych już stawiało go w gronie wyjątkowych postaci – nie wstydził się podać ręki żebrakowi, porozmawiać z kobietą czy obmyć nóg swoim uczniom. Stawiał na równi kobietę, a nawet ją wyróżnił gdyż niezależnie od relacji jakie go łączyły z Marią Magdaleną – zawsze przy nim była jako nieodłączny towarzysz i powiernik.

I pewnie byłby happy end w tej historii gdyby nie weszła w to polityka. Czas Paschy, czas pielgrzymek do Jerozolimy, wejście do miasta za odpłatnością mimo tego, że pielgrzymi i tak niewiele grosza przy sobie mieli. Kajfasz i gubernator prowincji - Piłat liczyli się z konfrontacją. Nie dlatego, że w gronie pielgrzymów był Jezus ze swoimi wyznawcami, ale dlatego, że miała się tam spotkać religia, władza i bieda w jednym miejscu.

Konfrontacja nieunikniona. Do tego doszła gwałtowna reakcja Jezusa na wydarzenia, które miały miejsce w świątyni i wyrzucenie stamtąd handlujących i kupujących. To w tych dniach Jezus powiedział Kajfaszowi, że jest synem Boga, ale nie to było powodem skazania. W końcu na każdym rogu stał wtedy jakiś mesjasz i ogłaszał nadejście innego mesjasza.

Ukrzyżowanie Jezusa było publicznym upokorzeniem i miało zastraszyć coraz bardziej niechętną władzy ludność. Cierpienia i bestialstwo przy krzyżowaniu było najbardziej barbarzyńskim przekazem jaki dawało imperium podbitemu narodowi: wyjątkowy człowiek otrzyma wyjątkową śmierć. Wszak zwyczajowo przywiązywali tylko do krzyży – Jego przybili, nakładając koronę zrobioną z cierni na głowę, a nad nią przybijając tabliczkę z napisem „Oto król”.

Ale w tej historii zdarzyło się coś co i tak w przekazach ruszyło bryłę z posad świata. Józef z Arymatei poprosił Piłata o ciało Jezusa, by móc je złożyć w osobne miejsce do czasu, gdy zgodnie z prawem żydowskim zostanie ono pochowane w tradycyjnym obrządku. 

Tak też się stało. Ale trzy dni później ciała już nie było. Za to Jezus ukazał się Marii Magdalenie dając jej, poprzez to zdarzenie, centralne miejsce w późniejszych Ewangeliach. Był to pierwszy świadek zmartwychwstania. I była to kobieta. Apostoł wszystkich Apostołów aż do trzeciego wieku naszej ery.

Potem ponownie weszła w tą historię polityka. W chwili gdy Konstantyn ogłosił się pierwszym chrześcijańskim cesarzem – historia Jezusa, jego życie i nauki, stały się narzędziem władzy.

Na co on nie miał już żadnego wpływu.

Pewnie nikt w tamtych czasach nawet przez moment nie pomyślał, że ten wygadany dzieciak ze świątyni czy chłopak chodzący od wsi do wsi stanie się kamieniem węgielnym nowego porządku świata. Że jego nauki przetrwają dwa tysiąclecia a jego poświęcenie i śmierć będzie codziennie czczone poprzez Eucharystię. Że tak ten świat się zorganizuje, że wyznaczy dzień jego narodzin jako najważniejsze święto, które obchodzą wszyscy dzisiejsi wyznawcy jego nauk, niezależnie od tego czy bliżej czy też dalej związani są z instytucją, która te nauki czasami mieczem utrwalała.

I nie ma znaczenia czy urodził się cztery lata wcześniej czy później od roku zerowego ponieważ i tak wiemy, że daty z tamtych czasów są tak samo umowne jak i to czy leżał w żłobie czy nie, z osiołkami czy też bez.

Bo w tym wszystkim najważniejsze jest to, że narodził się, był wśród nas i jego śmierć nie poszła w zapomnienie. 

Radosnych i Spokojnych Świąt :)



Więcej:    Salon24    Latte24  TokFm








.

21.12.12


Tak więc żarty moi kochani się skończyły. Zazwyczaj to w Wigilię albo w Sylwestra robimy rachunek sumienia i zależnie od stopnia szczerości z samym sobą, ustalamy -oko w oko- co przeskrobaliśmy, kto co przeskrobał wobec nas, jaki był nasz udział w tym przeskrobaniu i jak chcemy to zmienić, jeżeli w ogóle chcemy. Kto wyleciał z naszego życia z hukiem, a kto poszedł sobie sam. I czy jesteśmy w związku z tym szczęśliwsi czy też nie.

Ale w tym roku nie musimy czekać aż do 24 grudnia czy też do 1 stycznia. W tym roku, przy odrobinie wyobraźni możemy rozprawić się z naszym życiem już dzisiaj.

Załóżmy, że jutro nigdy nie nadejdzie. Że tomorrow never come. Że morgen kommen nie. Że wiemy to na 100% i że jakimś cudem zdecydowaliśmy, że jednak nie zabijemy z tego powodu sąsiada ani nie obrabujemy pobliskiego sklepu.

Jak wyglądałby nasz ostatni dzień?

Mogłoby się okazać, że wobec braku obowiązków zaczęlibyśmy się potwornie nudzić i samo wyczekiwanie by nas zabiło? A może okazałoby się, że gdyby nie dotychczasowy bat nad głową pod postacią konieczności pracowania i opłacania rachunków – gdyby nie ten banał – to tak naprawdę nie wiemy czego tak naprawdę chcemy i co chcielibyśmy robić gdybyśmy nie musieli nic robić?

A może by się okazało, że jednak doznalibyśmy pomieszania zmysłów i zaczęli robić to co robią ludzie w ostatnich chwilach wobec nadciagającej katastrofy? Zachowywalibyśmy się jak szaleńcy kradnąc ze sklepów lodówki, pralki, telewizory choć tylko Bóg jeden wie po co.

Może robilibyśmy to tylko po to by czas szybciej płynął bo czekanie na śmierć jest przecież najgorsze..

Jak wyglądałby Wasz czwartek na kilkanaście godzin przed końcem świata?



A teraz pomyślcie, że piątek 22.12.12 jednak nadszedł. Nie zmył Ziemi z powierzchni ziemi ani nie wyciął rodu ludzkiego do ostatniego korzenia. Dostaliśmy nową szansę, nowe życie i zaczynamy od nowa.

Czy pamiętalibyśmy o czwartkowych rozterkach i rachunkach sumienia? Czy pomyślelibyśmy: ok, od teraz będzie inaczej, lepiej i przyjaźniej dla wszystkich?

Jak wyglądałaby sobota the day after?
________

Oczywiście na Ziemię nic nie spadnie. Oczywiście Pan Bóg wie, że są różne strefy czasowe na planecie i trudno pacnąć tego samego dnia we wszystkich - tak się Ziemianie zabezpieczyli przed ewentualnym srogim spojrzeniem Stwórcy.

Oczywiście na wszelki wypadek teleskopy skierowane są w niebo i możemy popatrzeć wraz z astronomami na wszystko co przelatuje obok Ziemi i przynajmniej wyobrazić sobie co by był gdyby.. Oczywiście to nie pierwszy i nie ostatni „koniec świata” jaki może nadejść. Kiedyś i tak nadejdzie ponieważ nic nie trwa wiecznie i zawsze nadchodzi kres.

A my jesteśmy tego żywym dowodem i codziennie się o tym przekonujemy.

Więc może warto zastanowić się jutro „co by było gdyby..”. Może nas olśni, może dotrze do naszej świadomości, że życie jest największym darem i cudem. I warto je przeżyć dobrze. Po to by kiedyś,  w ostatnim dniu, nie bać się i nie żałować, że „wszystko przecież mogło być inaczej..”

I tego olśnienia Wam życzę na 21.12.12.



więcej: Salon24 Latte24



Transmisja live slooh.com

Widoki z różnych miejsc na świecie earthcam.com (wystarczy wybrać miejsce i patrzeć)







.

I tak wygląda jak ziemniak..


Ziemia jest okrągła. Wszyscy to dzisiaj wiemy, choć podobno są tacy, którzy twierdzą, że jest płaska. 

Kiedyś o okrągłość Ziemi toczyła się walka na stosy i płomienie. Także kiedyś, mimo tego, że brakowało już chętnych na stos – ci, którzy kwestionowali okrągłość naszej planety, nagle dali sobie spokój z obstawaniem przy swoim.

Dlaczego?

Tak serio, to niewielu z nas to wie. Wszak Koperników było pełno co krok,  ale chętnych do zachwycania się wiedzą o zmianie kształtu Ziemi - niewielu. Ale mimo to, ustalono, że okey - teraz mówimy, że Ziemia to kulka, a tych ze stosu zrehabilitujemy pośmiertnie.

Więc co teraz będzie gdy ja wam powiem, że Ziemia wcale nie jest okrągła?

Powiecie: wielkie halo bo nie jest, raczej przypomina dobrze pacniętą kulkę.

A jeżeli się uprę i powiem, że Ziemia wygląda jak ziemniak?  

To racjonaliści przygotują dla mnie stos. Ale ja na nim nie polegnę.
__________

Gdybyśmy popatrzyli na Ziemię nie jak na niebieską kulkę z elementami zielonymi, tak jak przedstawia to NASA, tylko jak na kulkę targaną zmianami pola grawitacyjnego – to właśnie w tej perspektywie nasza planeta przypomina ziemniak. "Ziemniak poczdamskiej grawitacji" - bo tak uroczą nazwę dostały pierwsze geoidy Ziemi będące pionierskimi ujęciami planety z punktu widzenia grawitacji. 



Dlaczego wyszedł ziemniak?

Modelowanie obrazu pola grawitacyjnego Ziemi dokonywane jest poprzez sezonowe wahania bilansu wodnego na kontynentach lub też poprzez pomiary topniejących lodowców na wskutek zmian klimatycznych. Ale przede wszystkim pomiary te, dzięki satelitom dokonywane są także w niedostępnych i trudnych do badania obszarach Ziemi: w Afryce Środkowej, w Himalajach czy też w bezmiarze czeluści oceanów. Im  bardziej żółto i czerwono tym większe oddziaływanie sił grawitacji, a im bardziej niebiesko - tym mniejsze. Oznacza to, że dwa statki cumujące w okolicach Antarktydy i Indii leżą na różnych poziomach mimo tego, że oba znajdują się na powierzchni oceanu.



Pomiarami zajmują się satelity LAGEOS, GRACE i GOCE, przy czym ostatnio, najgłośniej zrobiło się o satelicie GOCE.

O ile GRACE zakończy swoją misję w 2015 roku, tak GOCE zgodnie z harmonogramem już zakończyła. Ponieważ jednak satelita dysponuje sporym zapasem paliwa, postanowiono obniżyć jej orbitę i w ten sposób uzyskać jeszcze dokładniejsze pomiary Ziemi oraz zdjęcia o wyższej rozdzielczości. GOCE z każdym dniem jest około 300 metrów bliżej Ziemi i w lutym osiągnie orbitę 235 km.

Pod koniec listopada 2012 roku, dane, które dostarczyła Satelita GOCE pozwoliły opracować najdokładniejszą z dokładnych map grawitacyjnych Ziemi. Gdy porównamy "Ziemniaka poczdamskiego" z jego dzisiejszym odpowiednikiem, widzimy, że pole grawitacyjne Ziemi to nie jest coś co może gwarantować nam spokój i beztroską przyszłość.

fot.ESA

Dane z GOCE są przydatne nie tylko do mapowania pola grawitacyjnego Ziemi, ale także dla geologów, klimatologów, firm naftowych czy jednostek rządowych. Dzięki pomiarom GOCE wiemy co się dzieje pod powierzchnią Ziemi, jak wygląda podziemny ruch lawy i jakie są zmiany w klimacie. Precyzyjny model geoidy jest niezbędny do pomiarów zmian poziomu morza, lądów i dynamiki topnienia lodowców. Pozwala zrozumieć zmiany w polu grawitacyjnym i zrozumieć istotę tego co dzieje się we wnętrzu ziemi: fizyki i dynamiki związanej z działalnością wulkaniczną i nadchodzących trzęsień ziemi.

I pozwala także zrozumieć, że Ziemia wcale nie musi być okrągła :)

A wracając do tamtych lat osmolonych paleniskami w walce o kształt planety. Może każda z walczących stron miała rację? Wszak wszystko zależy tylko od punktu odniesienia.

Dzisiaj wiemy, że to nie Ziemia, ale Wszechświat jest płaski. A skoro kiedyś całym Wszechświatem była Ziemia.. ja ponad miesiąc temu stałam w miejscu, które kilkaset lat temu nazywano "Końcem Świata". Dalej był już tylko płaski, bezkresny ocean.

Trudno było przecież ze skrawków wiedzy pozostawionej przez naszych poprzedników zlepić całość organizacji Universu, do którego nawet teraz nie dotarliśmy. A ponieważ była to wiedza, którą posiedliśmy od mądrzejszych od nas - być może dlatego tak kurczowo broniona była przez jej strażników jako jedynie słuszna?

A przecież mogła być tylko źle zinterpretowana. Bo co do jednego zwaśnione strony się zgadzały: coś się kręciło wokół czegoś :)







Zdjęcia "Poczdamskiego ziemniaka" zrobionego na przestrzeni lat 1995 - 2011 znajdziecie pod tym linkiem

<--- kliknij w obrazek

Najnowszy film pokazujący kształt Ziemi - niestety bez podkładu muzycznego. ESA dostarcza "suchych" animacji :(

<--- Kliknij w obrazek
.



Obejrzyj filmy -->  YOU TUBE

Więcej -->  Salon24















.

.
.
.